Dziś, w dniu 13.01.2025 roku, jest rocznica urodzin Jana Stachniuka – filozofa, twórcy kulturalizmu, lidera grupy skupionej wokół czasopisma „Zadruga”. Przez długi czas był dla mnie największą inspiracją – że tak powiem – ideologiczną, chociaż z dużymi zastrzeżeniami. Tutaj tylko powiem, że do silnych stron, do zalet idei zadrużnej i – szerzej – Stachniukowego kulturalizmu zaliczam m.in.:
– fundamentalną przebudowę mentalności Polaków;
– fascynację światopoglądem, kulturą i mentalnością dawnej, przedchrześcijańskiej Słowiańszczyzny (w tym miejscu zinterpretowaną w kategorii doktryny walki i zwycięstwa, archetypy wojownika);
– doniosłą ważność czynnika kultury w formowaniu psychiki zbiorowej danego narodu, a ta psychika – jako czynnik wpływający na inne segmenty życia publicznego;
– wzorzec duchowej, psychicznej i ekonomicznej wspólnotowości („kolektywizmu”),
– ideę człowieka jako zadania;
– pogląd, że celem tegoż człowieka jest ciągły i wszechstronny rozwój;
– potrzebę ideologii zgodnej z rodzimymi, słowiańskimi tradycjami duchowymi i mentalnościowymi, z słowiańską etyką heroiczną, sięgającą czasów przedchrześcijańskich;
– kult aktywizmu, pracy, walki i zwycięstwa, etyki heroicznej i bohaterstwa (w formie przede wszystkim przodownika pracy i słowiańskiego woja);
– potrzebę skoku technicznego i materialnego;
– koncepcje „kultury” (jako chęć opanowania i przekształcenia otaczającej natury podług woli zbiorowej) i „wspakultury” (jako rezygnacja od takiejże chęci), z jej dwoma wariantami: świecką (bez warstwy sakralnej) i z pozorem chrześcijaństwa (chrześcijańską).
Natomiast do straszliwych wad myśli Jana Stachniuka zaliczam:
– radykalne, bezkompromisowe, żarliwe antychrześcijaństwo;
– antagonizm (nawiasem mówiąc, dość sprzeczny z dorobkiem antropologii, religioznawstwa i kulturoznawstwa): chrześcijaństwo przeciw słowiańskiej religii etnicznej;
– zaklasyfikowanie słowiańskiej, przedchrześcijańskiej religii etnicznej jako – w mojej terminologii – „panteizmu materialistycznego”, tzn. panteizmu, którego punktem wyjścia i celem jest świat materii, fizyczności, „ten” świat;
– rażące zawężanie teologii chrześcijaństwa tylko do katolicyzmu – i wobec tego:
– zaliczenie protestantyzmu jako religię antychrześcijańską, „pogańską”, a za tym idzie również „materialistyczną”;
– zachwyt nad industrializmem, społeczeństwem masowym, pragmatyzmem, utylitaryzmem, kapitalizmem i jego klasy społecznej (burżuazji), kultem bogactwa, materializmem (w jego niemarksistowskim wariancie rzecz jasna), procesami sekularyzacji i rozwoju gigantycznych miast, postępem technologicznym i materialnym.
A największą wadą kulturalizmu Jana Stachniuka był niestety nieznajomość fundamentów teologii i kultury prawosławnej.
Wszakże Jan Stachniuk otwarcie zachwycał się nad modelem wspólnoty słowiańskiej, modelem zdyscyplinowanej jedności mentalnościowej, o silnych, empatycznych, prospołecznych, „stadnych” zachowaniach Słowian, m.in. Rosjan. Akceptował w pełni socjalistyczne (konkretniej: komunistyczne) rozwiązania w dziedzinie społeczno-ekonomicznej, ale szukał alternatywy do marksizmu-leninizmu z uwagi na jego zachodnie fundamenty świadomościowe (nadrzędność ekonomii nad kulturą (słynne zdanie Karola Marksa o tym, iż społeczny byt kształtuje społeczną świadomość), progresywizm, swoisty kosmopolityzm. Tak oto inspirował się on rozwiązaniami społeczno-ekonomicznymi w ZSRR i faktycznie mentalnością Rosjan, ale nie poznał w ogóle tego, co jest główną przyczyną tejże mentalności – nie, to nie komunizm (gdyż komunizm – zarówno w jego aspekcie ideologicznym, jak i w jego państwowo-prawnym i praktycznym – to kontrowersyjna karta w historii państwowości i kultury rosyjskiej), ale właśnie prawosławie i jego światopogląd i kultura. To właśnie prawosławie wraz z jego sobornością (соборность), eschatologii i mesjanizmem przetrwało czasy ZSRR w mentalności zwykłych Rosjan – częściowo mimo panowania dogmatów marksistowsko-leninowskich formowało i wciąż formuje wspólnotowy kształt mentalny. Zresztą, podam z brzegu taki aspekt: komunia w teologii prawosławnej to zjednoczenie nie tylko z Bogiem, ale też z innymi braterskimi członkami wspólnoty.
Jan Stachniuk próbował swoim kulturalizmem zaakceptować i połączyć te aspekty, które są w pełni sprzeczne ze sobą: z jednej strony podziw nad kapitalizmem i niemoralną i dwulicową etyką „sakiewki”, a z drugiej zachwyt nad słowiańską wspólnotowością, kolektywizmem; z jednej strony akceptacja bezwzględnego postępu technologicznego, a z drugiej – surowość etyki koleżeństwa i braterstwa; z jednej strony zachwyt nad industrializmem i potęgą przemysłową i ekonomiczną, a z drugiej – zachowanie tożsamości słowiańskiej, sięgającej czasów przedchrześcijańskich; wreszcie Jan Stachniuk fascynował się bardziej wspólnotowym sposobem mentalnościowym Słowian, ich światopoglądem płynącym także z politeistycznej religii etnicznej, ale mylnie ignorował prawdziwe przyczyny tego sposobu psychiki zbiorowego, tożsamości psychologicznej danego narodu, przyczyny kształtowania w ciągu historii nadjednostkowego „ja” danego narodu – prawosławia, prawdziwego (i zarazem słowiańskiego) chrześcijaństwa.
Swoją drogą, w istocie myśl kulturalizmu J. Stachniuka był specyficzną, polską odmianą doktryny narodowego bolszewizmu, przy czym – w odróżnieniu od Nikołaja Ustriałowa – ideologa „smienowiechowstwa” (сменовеховство) w latach dwudziestych XX wieku, Ernsta Niekischa – założyciela narodowo-bolszewickiego „Widerstand” w okresie międzywojennym, czy Luca Michela – lidera Komunitarnej Partii Narodowo-Europejskiej, kontynuatora idei geopolitycznych Jeana Thiriarta i propagatora „Wielkiej Europy”, „Europy od Reykjaviku do Władywostoka” – poglądy geopolityczne były na ogół wtórne do tych społeczno-ekonomicznych i państwowych. Idąc dalej, kulturalizm był dość podobny m.in. do nurtu intelektualnego „bogostroitelstwa” (богостроительство) w łonie środowiska marksistowsko-leninowskiego w ZSRR (m.in. Anatolij Łunaczarskij, Maksim Gorki, Aleksandr Bogdanow), a także do rosyjskiego kosmizmu w pierwszej połowie XX wieku. Dodam, iż jeszcze nie możemy mówić, że system kulturalistyczny Jana Stachniuka to w pełni forma socjalizmu prawosławnego – choć właściwie miał już znaczące zadatki do tego z uwagi na zainteresowanie się bardziej kolektywnym typem mentalnym.
Osobnym tematem jest pytanie: czy Stachniukowy kulturalizm może stać się polskim wariantem socjalizmu niemarksistowskiego w przyszłości, „socjalizmu zadrużnego” w pełnym jego znaczeniu, socjalizmu tożsamościowego, rdzennie słowiańskiego i bazującego równolegle na chrześcijańskich (i heroicznych) zasadach braterstwa, samopomocy, miłości, ciągłej walki i zwycięstwa nad śmiercią i złem? Cóż, to akurat powinni odpowiedzieć na to pytanie liderzy środowisk neozadrużnych.
Tak czy owak, należy dodać, że myśl Jana Stachniuka to właściwie relikt przeszłości, a konkretniej: okresu międzywojennego. Wówczas myśl ta odzwierciedlała marzenia i lęki mentalności Polaków, gdy w szczególności w latach trzydziestych XX wieku zarówno Niemcy hitlerowskie (w istocie narodowo-neopogańskie), jak i komunistyczny Związek Radziecki – a wszakże były to państwa, które bazowały na określonej ideologii antychrześcijańskiej – rosły w siłę (ściślej: w siłę industrialną i militarną), a Polska? Wtedy – delikatnie mówiąc – miała słabszy potencjał ekonomiczny, przemysłowy i militarny, a jej mentalność opierała się na wartościach moralnych, ukształtowanych przez Kościół Rzymskokatolicki. Co więcej, w latach trzydziestych XX wieku wśród ludności polskiej wybuchła tendencja do głębszej wiary w Boga i w Kościół Rzymskokatolicki.
Uważam, iż trzeba ostrożnie i selektywnie przedestylować Stachniukowy kulturalizm i ideę zadrużną przez pryzmat obecnych doświadczeń i wymagań środowiskowych, geopolitycznych i ideologicznych, a także dokonać syntezy z innymi koncepcjami. Tak więc w skrócie należy:
- A) wyrzucić w otchłań niepamięci te elementy światopoglądowe w myśli filozoficznej, społeczno-ekonomicznej i ideologicznej Jana Stachniuka, które są albo przestarzałe i nie mają dziś bytu, albo po prostu absurdalne i błędne: zachwyt nad industrializmem, kapitalizmem, społeczeństwem masowym, niemoralną i absurdalną (w istocie sataniczną) etyką bogactwa i chciwości, bezbożnym materializmem, błędną oceną protestantyzmu, wybujanym „indywidualizmem” w ustrojach kapitalistycznych ery XVII – XIX, wreszcie absurdalne przeciwieństwo chrześcijaństwa i religii etnicznych ludów indoeuropejskich; potępić oś materializmu-oświecenia-nowoczesności (i ponowoczesności)-indywidualizmu-nominalizmu-kontraktualizmu-„atomizmu”-mechanizmu wraz z jej objawami: LGBT, sztuczną inteligencją, digitalizacją, cancel culture, wszechobecnymi, totalitarnymi środkami przemocy psychicznej itd. i traktować ją jako zło;
- B) akcentować jako konieczną Stachniukową potrzebę przetrwania człowieczeństwa bogatego w wielości cywilizacji, kodów kulturowych, systemów tradycyjnych wartości, ustalonych w procesie upływu wieków tożsamości zbiorowych, opartych na wielkich religiach (m.in. chrześcijaństwa) w walce z postmodernistyczną, sataniczną antycywilizacją Zachodu, która rości pretensje do globalnej hegemonii i do niszczenia innych cywilizacji i tożsamości właśnie – uwaga – wymóg skoku technologicznego i stałego rozwoju duchowego, technologicznego i materialnego – dewizą powinno być zasada, iż świat na polu walki staje się bezustannie, walcząc o swoje przetrwanie i o swoje tradycyjne, odwieczne wartości, o swoją Prawdę Obiektywną, o dostęp do ostatecznego zjednoczenia wspólnoty z Absolutem, a więc w słowiańsko-chrześcijańskiej konstelacji: zjednoczenia z Bogiem, zbawienia / przebóstwienia;
- C) zaakceptować – choćby taktownie, jako swego rodzaju pakt o nieagresji – dziedzictwo chrześcijańskie cywilizacji europejskiej (tak prawosławne, jak katolickie) dla środowisk neozadrużnych; gruntownie przemyśleć i przeciwstawić klasyczną, Starą Europę z jej korzeniami katolicyzmu, średniowiecznego etosu rycerskiego i przedchrześcijańskich wierzeń i mitów ludów indoeuropejskich – właśnie globalistycznej antycywilizacji Zachodu;
- D) zaakceptować w pełni te elementy światopoglądowe myśli Jana Stachniuka, które podkreślają umocnienie spoiwa wspólnoty etnokulturowej, uświadomionej, własnej, tradycyjnej, słowiańskiej: zachwyt nad wspólnotowością, nad tożsamością etnokulturową, a w szczególności słowiańską wersją etosu wojownika: woja, bogatyra, zespół wartości heroicznych: męstwo, aktywizm, pogarda dla tchórzostwa, zwycięstwa nad śmiercią itd.
Jednym słowem, Stachniukowy kulturalizm jako odważny projekt ideologiczny – oczywiście uprzednio przedestylowany i poddany poważnej selektywności – który wyłamuje z schematów lewicy i prawicy pozostanie niezwykle ważny czynnik, który może i powinno być zgodny z Czwartą Teorią Światową, wielobiegunowym porządkiem światowym i ogólnoświatowym eurazjatyzmem, stworzonym przez Aleksandra Dugina. Wszakże idea zadrużna to swego rodzaju polską i słowiańską odmianą „rewolucji konserwatywnej”, syntezy zachowania i rozwijania tożsamości słowiańskiej i heroicznej z wymogiem obowiązkowego usprawniania duszy i ciała człowieka i kontroli nad rozwiniętymi instrumentami technologicznymi.
dn. 13.01.2025 r.